Przywiezione z podróży - Chorwacja

    Niedawno  wróciłam z wycieczki - do południowej Chorwacji. Jestem  mile zaskoczona tym co widziałam i posmakowałam… A zapamiętane smaki, widoki, zapach rozmarynu, lawendy, obraz smukłych  palm i kwitnących, kolorowych sukulentów wryły się już na dobre w pamięć. Jestem pewna, że wrócę tam jeszcze nie raz. 
Przywiozłam z wyprawy oprócz wrażeń jeszcze trochę prezentów do kuchni. Największym zaskoczeniem był dla mnie miód kasztanowy o pięknym kolorze i zaskakującym smaku. Teraz szaleję z nim przyrządzając sos winegret:-).


Kolejną kulinarną niespodzianką był dżem mandarynkowy i z kiwi kupiony u " gospodiny".
Nie obyło się oczywiście bez mocniejszych trunków: wina i rakiji figowej, która zadowoliła męską część domowników.

Swoją podróż zaczęliśmy od Pitwickich Jezior. Kaskady wodospadów ukazały nam się w swej całej okazałości, turkusowa woda i całe "połacie" ryb. Dwugodzinny spacer, z niejednokrotnie zmoczonymi nogami, zakończyliśmy zimnym kuflem piwa. 


Po drodze zwiedziliśmy Sebenik, Trogir i Split. Czas umilała nam  piękna pani przewodnik, od której chłopaki nie mogły oderwać oczu:-). Swoją podróż zakończyliśmy na półwyspie Peljesac. Tam  zakwaterowano nas w hotelu z widokiem na morze i port. Mankamentem okazało się, że w hotelu nie było wind i nasze walizy trzeba było  targać na górę. Ale co to dla nas...  Wieczór zakończyliśmy w basenowym barze,  na drinkach i tańcach.
Kolejny dzień  to znowu niespodzianka dla oka, a mianowicie naszym celem był Dubrownik. Po przejściu  miasta wzdłuż i wszerz, przysiedliśmy na najdroższej kawie - z najcudowniejszym widokiem.Tam też pokosztowaliśmy małż. Małe zakupy i powrót do hotelu.

Kolejnym celem była  Bośnia i Hercegowina , a tam piękny Mostar i Medjugorje. Wrażenie  zaskakujące i przygnębiające jednocześnie. Widok zniszczonych domów po ostatniej wojnie wywarł na nas ogromne wrażenie. My mówiąc o wojnie odbieramy lata 40-te ,a tam jest to tak świeży temat...Opuszczone i ostrzelane domy to widok normalny na każdym kroku... Trochę nas zmoczył deszcz, ale dzięki temu mieliśmy chwilkę czasu, żeby przysiąść na kawie.


Najmilej wspominam dzień, w którym wyruszyliśmy na Korculę. Najpiękniejszy widok w Chorwacji ukazał nam się kiedy dopływaliśmy statkiem do portu. Stare mury, dom Marco Polo, baszty dookoła i mnóstwo rybnych restauracyjek okalających miasto - taki widok może doprowadzić do łez wzruszenia. Po spacerze wśród cudnych uliczek zakończyliśmy pobyt na tej magicznej wyspie pysznym obiadem, kosztując grillowane kalmary i krewetki, popijając zimnym piwkiem. A oto zdjęcie zamówionych grillowanych kalmarów – prawda, że cudnie wyglądają?

Czas tak szybko zleciał i nadszedł czas na podróż powrotną. Po drodze odwiedziliśmy Park Narodowy Krka, gdzie ukazały nam się obrazy jak z widokówek. Kaskady wodospadów, piękne kwiaty, turkusowe ważki, rechoczące żaby...

Zdjęcia robione przeze mnie i moją przyjaciółkę Małgosię  jednym aparatem.

Komentarze

  1. Piekne zdjecia z podrozy - i bardzo udane zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skutecznie zachęciłaś, Menab , do odwiedzenia Chorwacji. Teofila

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © zacisze kuchenne