Przywiezione z podróży - Szczyrk


W lutym byliśmy w Szczyrku, powiedzmy, że na nartach, bo po pierwsze ja nie jeżdżę na nartach, a po drugie była piękna wiosna tej zimy;-). Do tej pory raczej spędzaliśmy ferie w Czechach, z racji tego, że mamy najbliżej. Jednak po ostatnim razie, tu jest opisane , postanowiliśmy dać zarobić naszym rodakom. I w sumie nie żałowaliśmy, bo warunki były zdecydowanie lepsze i atmosfera również. Z czeskich gór już się wyleczyliśmy, chyba na dobre;-)


Podczas naszego pobytu mieliśmy okazję zdobyć szczyt Beskidów – Skrzyczne, tylko ze względu na pogodę. Wyprawa nasza miała trasę około 20 km i mimo, że czas nie był najlepszym sprzymierzeńcem o tej porze roku, to z dumą muszę przyznać, że warto było;-) Ledwo zdążyliśmy przed zmierzchem, w oczach już mieliśmy strach…
No dobra - ja miałam;-)


Mimo braku śniegu humory nam dopisywały. Czas upływał  na zabawie, jeździe na łyżwach co poniektórych odważnych i wspólnym biesiadowaniu w lokalnych klimatycznych knajpach.




Oprócz naszego pobytowego Szczyrku zwiedzaliśmy również sąsiedzkie miejscowości. Przy okazji wizyty w Wiśle zatrzymaliśmy się na posiłku w restauracji Malinówka, którą swego czasu reanimowała Magda Gessler. Wystrój cudowny, ciepły...Sami zobaczcie!


Jednak nie obyło się bez zgrzytów. Bardzo sympatyczna pani przyjęła od nas zamówienie i okazało się, że 2 godziny po otwarciu kuchnia nie zdążyła przygotować dań. Mimo rozczarowania chcieliśmy dać im szansę i wrócić za jakiś czas w drodze powrotnej. Jeszcze większe było nasze zdziwienie kiedy kelnerka wróciła  z zaplecza z wiadomością, że dzisiaj w ogóle nie będzie tych potraw serwowanych, które w karcie jednak istniały. A i ich przygotowanie wg mnie do trudnych nie należały. Zadowoliliśmy się napojami i podziękowaliśmy za obsługę...

A tutaj jeszcze mieliśmy niespodziankę - spadł śnieg i utrzymał się aż 1 dzień - jak na ferie zimowe przystało;-)


Wróciliśmy naładowani pozytywną energią, której nam powinno wystarczyć do następnego urlopu. Nikt z naszego towarzystwa nie żałował wyjazdu, choć z nart nic nie wyszło, a przywiezione sery będą okazją do zrobienia i odtworzenia co niektórych smakowanych w Szczyrku pyszności, które oczywiście wkrótce pojawią   się na blogu:-).








Komentarze

  1. Ja też byłam w restauracji po rewolucji, tyle, że w Inowrocławiu Fakt faktem, że jadłam tylko pizzę, ale nawet ona smakiem niespecjalnie mnie zachwyciła.
    Nigdy jeszcze nie byłam w Szczyrku, ale może kiedyś się tam wybiorę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam polskie góry, zawsze miło wspominam :) Jeśli chodzi o sąsiadów to nie mam takich niemiłych wspomnień. Akumulatorki naładowane do letniego wyjazdu? Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Góry! Zawsze i wszędzie. :))
    Fajnie, że mogliście tak przyjemnie naładować akumulatory. :))
    Szkoda, że tak słabo wypadła ta knajpa... Wygląda uroczo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No popatrz. Nie wiem po co takie restauracje w ogóle istnieją! No to już na pewno tam nie zawitam!
    Marzenko zapraszam Cię na przepis miesiąca w marcu, ktorego tematem są typowe wypieki z alternatywnymi składnikami. Jesteś taka pomysłowa, że na pewno coś wymyślisz!

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham góry:) zazdroszczę wyprawy;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze jest tak się wyrwać choć na kilka dni! Człowiek odpocznie i oderwie się od codzienności!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia, uwielbiam takie posty z relacją z wyjazdu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, by Pani Gessler wiedziała o takiej sytuacji....no. ale czasem zdarza się każdemu... Fantastyczne zdjęcia z wiosny tej zimy!;)

    OdpowiedzUsuń
  9. piękne zdjęcia i na pewno super spędzony czas :) zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta knajpka z malowanym piecem uroczo wygląda. Nie jestem fanką gór, ale samo miejsce jest piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię ten zakątek Polski. W Wiśle parę razy podziwiałam zimowe krajobrazy. Twoje zdjęcia przypomniały mi wspaniały klimat tamtych podróży. Dzięki tej wiosennej pogodzie zimą mogliście szczyty zdobywać !
    Czekam na regionalne smakołyki na Twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne zdjęcia, fajne wspomnienia. Ale czekanie w knajpie na dania, których nie ma... porażka. Mnie jednak nie zraziłby ten fakt do naszych pięknych gór :-)
    Ciekawa jestem jak wykorzystałaś sery !

    OdpowiedzUsuń
  13. Marzena, najlepsze jest to,że masz dużo dobrej energii po tym urlopie.
    A śniegu to mi nigdy nie brak, wolę wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
  14. a to bardzo blisko mnie :D
    O ja! tak blisko, a jednocześnie tak daleko ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. szkoda, że nie ma na fotkach twojej facjaty. Są tylko buty ;)

    Pozdrawiamy serdecznie

    Tapenda

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczyt zdobyty, dwie pory roku zaliczone, czego chcieć więcej?!;)
    Szkoda tylko, że Malinówka tak kiepsko wypadła.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem chyba okropną egoistką, bo bardzo się cieszę, że już skończyłaś urlop i że naładowana energią powrócisz do prezentowania nowych ciekawych kulinarnych ciekawostek. Narty też nie należą do moich sportowych faworytów, a zdjęcia bardzo fajne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zawsze chciałam pojechać do Szczyrku - nigdy nie byłam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jaki ladny motyw na kominku :). Na narty i snieg zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawie wędrowałam z Tobą, okolice, które opisujesz znam jak własną kieszeń,doznania kulinarne i sposób obsługi też mi nieobce, nawet zdjęcie zrobiłaś podobne z głogiem jakie i ja mam w albumie.
    Fajnie się z Tobą "łaziło".

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne widoki, urlop udany a to najważniejsze. Zgrzyty piszesz że były w kuchni ale nie to się liczy :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Cieszę się, że podobała Wam się moja relacja:-) Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. W zeszłym roku, latem byliśmy na Skrzycznem, bardzo miło wspominam ten jednodniowy wypad. Wisłę i Milówkę również często odwiedzamy. Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne zdjęcia! W Szczyrku byłam bardzo dawno temu... chyba już z 15 lat :( Bardzo chętnie bym tam pojechała, przypomniała sobie dawne czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale Ci zazdroszczę :)! Ja już wieki nie byłam w polskich górach.... może w czasie następnego urlopu w Polsce znajdę kilka dni na krótki wypad ....

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetne zdjęcia, trafiłam tutaj planując mój tegoroczny urlop. Jadę latem i mam nadzieję na brak śniegu, chociaż przy naszym klimacie to nie wiadomo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. trafilam tu szukajac kuchennych rewolucji w Szczyrku. Do Malinowki nie ma po co isc wiec co polecasz? gdzie dobre jedzonko? Juz mam material na temat rezerwacji noclegow ale napisze dopiero po powrocie(tak przy okazji ja pisze o naszym zyciu w Islandii) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Wygląda na udaną wyprawę. To piekny region w lecie, ale w ziemie też zdecydowanie warto sie tam wybrać. Pozdrowienia i dzięki za fajnego bloga, będę wpadał poczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kuchnia prosto z Beskidu! Super, bardzo leżą mi te smaki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © zacisze kuchenne