|
Widok na Barcelonę z wzgórza w parku Guell |
W tym roku postanowiliśmy spędzić urlop w nieco
zmienionej formie niż dotychczas. Mianowicie wynajęliśmy mieszkanie w
samym sercu Barcelony, wykupiliśmy bilety na samolot, zapakowaliśmy się
do jednej walizki (nie lada wyczyn;-)) i ruszyliśmy na naszą wyprawę, by
poznawać smaki Barcelony, te dla duszy i te dla ciała;-).
Oprócz
podziwiania zabytków, chcieliśmy poznać lokalną społeczność i jej
zwyczaje. Troszkę nam się to udało, liznęliśmy katalońskiej kuchni,
która pozwoliła nam odkryć tę część Hiszpanii, bo jak mówi przysłowie –
przez żołądek do serca…;-)
Mieliśmy też okazję poznać Barcelończyków,
zarówno tych rodowitych jak i napływowych – tu pozdrawiam obie Agaty i
Francesco;-)
Dzięki internetowi znalazłam lokum (tu), idealne wskazówki na połączenie już na miejscu z lotniska, ludzi pełnych pasji (Agata i Francesc), którzy zarażają miłością do tego miasta i miejsca polecane. Nie błądziliśmy przez to. Komunikacja miejska działa intuicyjnie i bardzo szybko nauczyliśmy się poruszać jak tubylcy;-)
Dzieła Gaudiego
Barcelona to miasto Gaudiego, więc nic dziwnego, że szukaliśmy wszystkich śladów jego działalności;-) Powyższe zdjęcia obrazują nasze zdobyte punkty:-) Zaskakują dzisiaj nowoczesną formą,a były budowane prawie 100 lat temu.
Dzielnica Barri Gotic
Miasto pełne jest cudnych uliczek, gdzie można spacerować omijając tłumy. Byłam tym faktem dość zaskoczona, zważywszy na tłumy przelewających się turystów w innych miejscach.
Port Olimpic
Spacerując promenadą Barcelonety można dojść do portu Olimpic, pełnego klimatycznych restauracyjek, gdzie można zjeść pyszne dania kuchni katalońskiej. Sugeruję zaplanować wyprawę do godziny 16, bo potem jest siesta i większość knajp jest zamknięta, a i ceny są inne w tym czasie.
Park Ciutadella
Polecam spacer po parku Ciutadella. Jakże inny, w porównaniu z Guell, o niebo spokojniejszy, bez tłumów i dla nas o wiele bardziej klimatyczny. Można odetchnąć od upałów i odpocząć po przebytych kilometrach.
Museu Nacional d'Art de Catalunya (Palau Nacional) - wieczorem turyści gromadzą się tu, aby zobaczyć pokaz magicznych fontann.
Odhaczyliśmy również, na naszym planie, wizytę na Placu Hiszpańskim i zaliczyliśmy dość kiczowaty pokaz magicznych fontann, który zbiera tłumy turystów. Wszędzie było słychać międzynarodowe rozmowy, z przewagą rosyjskich. Wystarczy oglądnąć jeden raz, choć widowisko powtarzane jest codziennie od czwartku do niedzieli w godzinach wieczornych.
Bar Can Paixano
Bary Tapas to prawdziwy raj dla smakoszy. Miałam zaznaczone miejsca obowiązkowe do degustacji i Bar Can Paixano był jednym z nich. Poznacie go bez trudu po tłumie wewnątrz. Wszyscy spożywają stojąc, a tradycją jest rzucanie serwetek na ziemię, a nie do kosza;-)) Pamiętajcie o tym;-)! Specjalnością knajpy jest cava (wino musujące), które świetnie smakuje zagryzane bułką z kiełbasą, ale też genialnie komponuje się z owocami morza oraz większością tapas. Dla chętnych jest tam również sklep z produktami regionalnymi i właśnie winem Can Paixano. Polecam różowe;-)
Z Agatą i Francesco mieliśmy tour po klimatycznych knajpkach, rozpieszczaliśmy podniebienie smakując przeróżnych przekąsek tapas;-). Byliśmy w jednym miejscu, gdzie podają ośmiornicę skropioną oliwą serwowaną z młodym białym winem. Bardzo podobała mi się filozofia tego miejsca - czarki z tym trunkiem musiały być ciągle pełne:-))
Bar Cala del Vermut w dzielnicy Barri Gotic
Zawsze myślałam, że w Barcelonie specjalnością jest sangria;-) Byłam w błędzie. Króluje tam ciemny wermut , podawany z lodem smakuje rewelacyjnie. Choć pewnie klimat nam się udzielił i stąd nasze 'achy':-)
Studio kulinarne
Wiem już gdzie odbywają się w Barcelonie, pewnie jedne z wielu, warsztaty kulinarne i kto wie może kiedyś...;-))
Powyżej, wszędzie panujący, pyszny pa amb tomàquet, chleb natarty czosnkiem, oliwą i pomidorami. Do tego szynka suszona pernil i ser manchengo. Mieliśmy okazję skosztować polany oliwą. Mówię Wam niebo w gębie:-) Tak ucztowaliśmy w winnicy podczas historycznego meczu Niemcy - Brazylia;-)
I na koniec jeszcze miejsce, które cieszy oko i podniebienie - Boqueria. Targ, na którym zaopatrują się wszyscy restauratorzy, przyciąga tłumy. Nie dziwię się;-) I tylko pytam, dlaczego nie ma takiego raju u nas;-)?
Boqueria
Plan zwiedzania był wypełniony i mimo tygodniowego pobytu, wiele jeszcze nam zostało, ale dzięki temu wiemy, że tam wrócimy. Tym bardziej, że nie mieliśmy okazji być na meczu, bo trwający Mundial nam to uniemożliwił, a zaliczenie obiektu Camp Nou nie usatysfakcjonowało nas w pełni;-)
Polecam skorzystać z oferty biura Do barcelona (s), wycieczki indywidualnej, dopasowanej do naszych zainteresowań. Były to niezapomniane chwile, a w poznane miejsca niekoniecznie sami byśmy trafili. Jedno popołudnie i wieczór otworzyło nam oczy na inną Barceloną, której nie znajdziemy w żadnym przewodniku.
Widok z wzgórza Montjuic